Zbrodnia -> podejrzany nr1 -> super mega twist -> podejrzany nr 2 -> A! jednak to nie on, wiec wracamy do podejrzanego nr 1 albo idziemy na całość i dajemy podejrzanego nr 3 -> super mega twist -> okazuje się, że zabił podejrzany nr1/2/3 albo całkiem ktoś inny. Logika prowadzenia śledztwa nie ma nic do rzeczy, nowe dowody wyrastają jak grzyby po deszczu, niezwykle przenikliwy obdarzony szóstym zmysłem prokurator zawsze znajdzie brakujący element układanki (z resztą jest przecież fanem puzzli). Jeżeli pan prokurator jednak coś pominie (np. to że studio nagraniowe po strzale w głowe nie było spowite karmazynem albo że nie sprawdzili czy coś się nagrało tylko dopiero ślepa (tutaj uwaga trochę takiego swojskiego policjanta "przecież ona jest ślepa co może wiedzieć") reporterka odkryła, że coś się zarejestrowało, to zawsze ktoś gdzieś mu podsunie rozwiązanie.
PS Bonus: jakim cudem meloman może słuchać muzyki na walkmanie? Wytlumaczy mi ktoś? Słuchanie opery na tak wybitnym nośniku musi być zachwycające!
Co do słuchania "na walkmanie" - mp3 ma się do dobrego walkmana i dobrych kaset jak golf do mercedesa.
Z tym że oczywiście powstaje pytanie - skąd pan prokurator miałby teraz mieć dobrego walkmana i dobre kasety :D
Bo winyle i owszem, mógłby mieć, sprzęt do nich takoż.
Teraz jest taka mnogość dobrych formatów elektronicznych, że na pewno znalazłoby się coś lepszego niż taśma kasety.
Pod warunkiem, że nie jest się dinozaurem i kojarzy się coś takiego jak komputer czy FLAC albo EAC. Główny bohater akurat taki jest, stąd zapewne Walkman.
jakosc dzwieku na walkmanie nawet z dobrej kasety jest lepsza niz mp3 albo flac? analogia vinyl > mp3 w tym wypadku raczej nie zadziala
Jest lepsza, mp3 spłaszcza i odczłowiecza - ale to moje osobiste zdanie, nie poparte żadnymi badaniami. :)
Tak czy owak jestem w stanie zrozumieć gościa, mp3 słucham tylko w przypadkach gdy nie mam innego nośnika z daną muzyką.
W każdym nowym aucie, zaraz po zakupie wymieniam CD na kaseciaka. A na poważnie.
Taśma ma swój urok i na dobrej chrome czy metal, można uzyskać niesamowitą jakość i głębię dźwięku, której żadna mp3 nie osiągnie. Kwestia tylko podstawowa - odsłuch na porządnym segmentowym kaseciaku, wzmacniacz analogowy stereo i para konkretnych kolumn. Walkman to raczej wybitnego odsłuchu mieć nie będzie.
wiadomo, tez mam sentyment to wszelkich analogow, zwlaszcza do zaszumionych kaset z falujacym tempem, ale ta glebia dzwieku glownie z tych szumow wynika
Jakość kaseciaka na pewno jest lepsza niż mp3, ale od FLAC ? Szczerze wątpię. Sentyment a jakość dźwięku to 2 różne sprawy.
Odpowiem bardziej na temat :P
Mnie też serial zniechęcił właśnie za brak jakiejkolwiek logiki w prowadzeniu śledztwa. Na moje scenarzyści tak bardzo chcieli się wyróżnić i nie powielać schematów, że zapomnieli o logice śledztw. Lepiej wg. mnie byłoby gdyby pierwsze odcinki nawet "powtórzyli" dochodzenia z jakiegoś innego serialu, ale dobrze wykreowali postacie. Aktualnie scenarzyści chcą nam przedstawić bohaterów i zaskoczyć nas tożsamością mordercy. Niestety zamiast reakcji "nigdy go nie podejrzewałam" jest raczej reakcja "na serio mam w to uwierzyć?"
o do walkmana, to mam podejrzenie, ze chodzi o sprzęt, używany kiedyś przez Jego syna i dlatego z takim uporem maniaka, prokurator go używa.
to tak, jakbyś powiedział ze teraźniejsze czterolatki nie używają tabletu, telefonu, komputera itd.. ;)
Dr House posiada jeszcze większą schematyczność i często wręcz niesamowitą kulminację zbiegów okoliczności, a patrz ilu ludziom się serial podoba. Można by rzec, że słabe porównanie, że przecież taki "Prokurator" nie dorasta "House'owi" do pięt, no ale od czegoś trzeba zacząć. Ja chyba wolę oglądać w telewizji, jak pan Prokurator słucha muzyki na walkmanie, niż jak bracia Mroczkowie wcinają kotlety.
Dr. House i Prokurator to niebo a ziemia. Nie ma w ogóle porównania. Prokurator to takie dochodzeniowki amerykańskie z lat 70-80. Tandeta i zero suspensu.
No toć chyba wyraźnie napisałam, że jedno nie dorasta drugiemu do pięt. Tyle że widzisz, od czegoś trzeba zacząć, a lepszego serialu w telewizji polskiej to idzie ze świecą szukać.
Nie ma to jak mój ukochany SARKAZM!!!! To sobie właśnie myślałam, gdy oglądałam "Procha"... Scenariusz, jak scenariusz, ale klimat serialu jest fajny.
Co tam walkman... Te politpoprawne sceny z procesów to jakaś groteska. A w odcinku z kradzieżą dziel sztuki to już kompletna komedia... Kto jak kto, ale Miłoszewski, autor "Bezcennego" musiał wiedzieć, że "Portret młodzieńca" Rafaela był malowany na drewnie, a nie na płótnie.. Jest prawda czasów w których żyjemy i prawda ekranu, która mówi :) W tym scenariuszu nic się nie klei. I te pająki, Chryste... :)
Jak dla mnie, scena z pająkami jest najlepsza, gdy "cyga" dowiaduje się o małym pajączku co może mu zrobić.