i co przewrotno-ironiczne - najbardziej realistyczna.
Jak raczej nie oglądam anime, to to było jednym z pierwszych które mi się podobało. Miałem trochę zastrzeżeń co do jakości animacji w niektórych scenach i nie wszystkie odcinki mi się podobały, więc nie powiem że to arcydzieło, ale oceniając całość - na pewno spokojnie mogę to ocenić na 9 w skali filmwebowej.
Największą mocą było opowiadanie i prowadzenie historii razem ze świadomym używaniem różnych gatunków. Jestem pełen podziwu dla twórców. I tego, że stworzyli bardzo dobry zespół na potrzeby serialu (i że nawet mają utwory zagrane na żywo!)
zgadzam się! ja bardzo ceniłam sobie integracje między postaciami. Faye jest dla mnie postacią tragiczną pamiętam jak powiedziała na końcu "poznałam swoją przeszłość ale nie wniknęło z tego nic dobrego" no i Edzia, Edzia mnie zawsze rozwala :D
Tak również się z tobą zgadzam - Dlatego osobiście już nie mogę się doczekać aktorskiej wersji anime w postaci serialu który został zapowiedziany, mam nawet dwóch kandydatów do roli głównego bohatera ale podejrzewam że każdy fan ma swoich faworytów :) .
Drogi przyjacielu,
czy widziałeś już aktorską wersję tego arcydzieła? Czy spodobała Ci się? Jaki jest twój stosunek do, w moim mniemaniu, zbrodni dokonanej na postaci Grena?
Pozdrawiam
Altbur
Przyznam że nie właśnie z powodu pierwszych krytycznych ocen które mnie odstraszyły.
Moim zdaniem większość anime nawet nie nadaje się na tworzenia wersji aktorskich. Jedyną produkcje aktorską na podstawie mangi/anime która nie szoruje dnia a którą znam jest Ghost in the Shell mimo to nawet względem anime, film został zauważalnie okrojony. Postaram się jutro się nadrobić pierwszy odcinek aktorskiego Cowboya :).
Nie wiem czy słyszałeś, ale Netflix też ma w przygotowaniu, serial na podstawie One Piece mają już wybraną obsadę. O ile wizualnie nie mam większych zastrzeżeń do obsady, to nie wyobrażam sobie mimo dużego budżetu, jak oddadzą zwariowany styli anime w wersji z aktorami.
Ekranizacja aktorska anime zawsze będzie trudna w realizacji, odziera ona bowiem z baśniowości przedstawionego świata. Dość wspomnieć o ekranizacji "Diamond is Unbreakable", gdzie fantazyjne fryzury zostały odwzorowane w identyczny sposób, u mnie wywołało to uśmiech politowania, tak czy inaczej polecam choćby zerknąć.
A co do aktorskiego kowboja to obejrzałem pierwszy odcinek (sposób przedstawienia Grena znam z urywków, ale wystarczających do weryfikacji tego czy w umiejętny sposób go przeniesiono) i nawet mi się spodobał, ale trudno mi powiedzieć czy to było dla mnie "tak złe, że aż dobre" czy doceniłem na poważnie walory tej produkcji, ale jestem pewien, że może się owa ekranizacja podobać miłośnikom slapsticku, który wręcz wylewa się z ekranu.
Faktycznie w większości anime odczarowywanie historii i wyglądu postaci w przypadku odrealnionych historii w większości przypadku wygląda to sztucznie już broda, którą nosił Mustafa Shakir miałem wrażenie, że jest doklejona i że zaraz mu ona odpadnie :).
Też właśnie nadrobiłem pierwszy odcinek aktorskiego cowboya i przez cały czas jego trwania, miałem wrażenie że ktoś nieudolnie starał się kopiować styl Pana Roberta Rodrigueza. To pasowało w latach 90-tych bo było to swego czasu nowością w kinie rozrywkowym, które do tej pory serwowało nam kino w roku 2021 nie zrobiło to już na mniej najmniejszego wrażenia. Dodatkowo uważam pierwszy odcinek za zbyt rozwleczony i skrawek historii z tego odcinka można było skrócić do około 35-40 minut.
Po pierwszy odcinku niestety ocena jedynie na trzy gwiazdki, zobaczymy czy koleinie nie będą jeszcze większym wylewem slapsticku, który uważam w 1 odcinku nie zadziałał tak jak to zadziałało w anime.
To hołd dla blues-a, ból istnienia kipi tu w każdym odcinku...
Ciężko tu wyabstrahować inną ideę Bebop-a, tak wiele tam easter egg-ów, żonglerki, improwizacji nt. , ... To trzeba zobaczyć.
W moim sercu pozostanie natomiast cierń, który przypomina mi o cierpieniu z powodu samego istnienia. O tym jest ten serial. Możemy śmiać się z inteligentnych dialogów, dowcipów sytuacyjnych, czarnego humoru; ale to tylko odrobina słodyczy, która ma sprawić że odrobinę łatwiej jest nam przełknąć myśl o nieuchronności cierpienia. Krótko: nic nie boli tak jak życie!
Nie piszę tu o przeintelektualizowanej depresji lub o wzniosłych urojeniach cwaniaczków, którzy mącą ludziom oczy - życie to ból bo każdy wie że umrze, każdy wie że może wszystko stracić, każdy wie że musi być czujny by nie dać się złapać. I to pokazuje Bebop w każdym odcinku.
Mamy tu portrety ludzi, którzy nie wytrzymali życia i doprowadzili się do szaleństwa - kwestia tego na ile jest się twardym i ile da się znieść to nieodłączny podtekst scenariusza każdego odcinka. Zobaczcie tylko jak pięknie to pokazano - każdy, nawet najbardziej absurdalny przypadek szaleństwa jest tutaj perełką. Niczym pewną ręką, twórcy anime trafili za każdym razem w samo sedno problemu, bez zbędnego owijania w bawełnę lub idealizacji pojęć, które... po prostu sobie wymyśliliśmy by jakoś uporządkować to życie.
Były gangster, którego odmieniła miłość, były gliniarz, którego zmienił wypadek w pracy, była Ziemianka, którą odmienił wypadek podczas exodusu i doświadczenie ludzkiej złośliwości i perfidii, byłe dziecko, które musiało samo złapać życie za rogi - no i psiak, który w tym wszystkim po prostu chciał się do kogoś przylepić; to są postacie! To się ogląda! To warto zapamiętać!
Ale ja jednak wolę o tym zapomnieć o wspaniałym Bebop-ie. To właśnie jest chyba to właściwe przesłanie - lepiej uciec od przeszłości bo może okazać się że nie wytrzymamy jej brzemienia. Nawet, jeżeli była piękna i tworzyła naszą tożsamość - znacznie lepszy jest żywot podróżnika niż ważniaka, który zginie pod własnym ciężarem...
Dzięki, fajnie było coś inteligentnego przeczytać o tym serialu. Na początku trudno mi się go oglądało - ci bohaterowie jacyś tacy dziwni.. .Każda z postaci tak bardzo samotna i struta, zbudowana z niedopowiedzeń i niepowodzeń. Ale to co prawdziwe jest niewidoczne dla oka, to co nas intryguje to tajemnica i właśnie poznawanie tych postaci i wzajemne interakcje były dla mnie kwintesencją serialu. Liczyłam jednak na bardziej optymistyczne zakończenie. Można się upierać przy otwartym w każdym razie.
Dziękuję, to wyjątkowy komplement.
KB jest ważką syntezą mangi i kultury zachodu. Można w nim utonąć na chwilę.
Czy warto? Warto imho. A jak Pani sądzi?
Realistyczna? Najbardziej? Trudno tak powiedzieć o historii, która dzieje się w kosmosie, a gdzie zapomniano, że dźwięk nie może się rozchodzić w przestrzeni kosmicznej i wielu innych rzeczach. W jednym odcinku główny bohater w ogóle bez skafandra, ale na wstrzymanym oddechu (!) przelatuje z jednego pojazdu do drugiego. Grawitacja jest albo jej nie ma bez uwzględniania żadnych praw fizycznych.
Niby wiem, że to tylko kreskówka, ale żenująco się na to patrzy. Pomijanie takich podstawowych prawideł fizyki jest skandaliczne.
Czasami trzeba zamknąć oczy na niedociągnięcia i skupić je na tym co wyszło :)