jeden z tych nielicznych aktorow, ktorzy stali ponad wszelka moda i trendami. nie jest mistrzem jednej roli, shimura swietnie znajduje sie w postaci chorego na raka urzednika, prostego drwala o nieprzecietnej wrazliwosci, wesolego policjanta jak i wielkiego przywodcy-samuraja. chociaz zazwyczaj stal w cieniu toshiro mifune, umial to obrocic na wlasna korzysc, ekspresji wielkiej gwiazdy japonskiego kina przeciwstawial swoj spokoj i zaklopotana mine. wielka i przede wszystkim nietuzinkowa postac japonskiego kina.
Zgadzam się. Jak na razie miałem możliwość oglądania go w "Siedmiu Samurajach" no i rzecz jasna bardzo mi przypadł do gustu (zarówno on- jako aktor i jego rola przywódcy). Myślę, że nie jest on tak doceniany (w "Siedmiu Samurajach") tylko ze względu na to, że T. Mifune miał bardziej ekspresyjną rolę, w której więcej mógł pokazać warsztatu aktorskiego. Ale od razu za nim plasuje się T. Shimura. Taka jest moja skromna opinia. Chciałbym obejrzeć inne filmy, w których grał ten aktor.
To mało widziałeś , Shimura potrafił przyćmić Mifune , wręcz zasłonić go swoją postacią , szkoda że już nie ma takich aktorów z taką charyzmą jak
właśnie Shimura.
Kilka tygodni temu obejrzałem "Piętno śmierci", szczerze mówiąc zobaczyłem siebie za 35 lat, jak dotąd - jak mi się zdaje - żaden film nie wypynoł w znaczący sposób na moje życie, "jak dotąd" mam na myśli zanim nie obejrzałem tego filmu, od klku tygodni staje się innym człowiekiem.
Zaledwie po obejrzeniu Ikiru, skłonna jestem poświadczyć o całkowitej genialności tego aktora. Co w filmowym fachu najbardziej cenię, to umiejętność posługiwania się własną mimiką twarzy, i wyrażania przez nią emocji. Człowiek ten, w mistrzowski sposób udowodnił, że opanował tą sztukę do praktycznej perfekcji, tworząc kreację w swej istocie dogłębnie przejmującą. Chylimy czoła, panie Takashi Shimura.
Wspaniały, genialny aktor, a jego rola "Ikiru", czyli "Piętnie śmierci" to moim zdaniem jedna z najlepszych kreacji w historii japońskiego kina.
Podpisuje się pod Twoją majestatyczną wypowiedzią.
Podziwiam skromność Pana Shimury ,faktycznie zawsze stał w cieniu Mifune ale według mnie był o wiele lepszy w aktorskim fachu.
Między innymi:
"Kwaidan- Opowieści niesamowite"
"Trudno być mężczyzną"
"Samurajskie chorągwie"
"Sugata Sanshiro"
Niemniej, jest to jeden z moich ulubionych filmów ogólnie, jednakże owy Takashi Shimura pojawia się na krótką chwilę i to w tylko jednej opowieści.
Racja, był w cieniu Mifune - co widać zwłaszcza w 'Pijanym Aniele'. Wysilał się, robił co mógł - i wypadł świetnie jako doktor. Natomiast Mifune, oszczędny w słowach, a ekspresyjny w mowie ciała i mimice, totalnie go powalił.
W Rashomonie i Dobry śpi spokojnie był niezbyt zauważalny, natomiast w 'Shichinin no samurai' przyćmił Toshiro - moim zdaniem.