Szkoda, że tyle czasu trzeba było czekać.
No i będą tacy, co z fanatycznym błyskiem w oku będą krzyczeć: aaaaa, po tylu latach to oczekiwałam tego i tego, a było tylko to i to.
Sama słodycz widowni. Takim ludzikom to życzę, żeby ich cofnąć w czasie i kazać pracować w ekipie Polańskiego przy TESS. I wiedzieliby, co to oznacza robić film z epoki dawnej. (tak, zaraz ktoś mnie poprawi, że Ela i Tess to kilka wieków różnicy, ale chyba już przy TESS poziom trudności na tyle zastraszający, by dostać migotania przedsionków..)
Oczywiście polecam autobiografię Polańskiego. Ostatni rozdział o pracy nad "Tess". Pychota...