Przerzucenie Szekspira do współczesności odbyło się chyba trochę zbyt mechanicznie i jakby zabrakło pomysłu, zwłaszcza na zawiązanie akcji. Potem się rozkręcają, ale jeżeli ktoś chce obejrzeć tylko jedną adaptację Wiele hałasu o nic, niech bierze Branagha.
zbyt wiele sobie obiecywałam, nie lubię takich rozczarowań :(
dałam radę obejrzeć tylko dzięki tekstowi Szekspira, bo reżyser i aktorzy bardzo mi przeszkadzali
poradziła sobie tylko Amy Acker jako Beatrice - wg mnie wyłącznie jej postać ożyła (i o dziwo Nathan Fillion jako Dogberry był znośny)
tam gdzie miało być dramatycznie było nudno, tam gdzie romantycznie beznamiętnie
miotanie się od nijakowatości do przerysowania
wolę Branagha tysiąckrotnie
albo i adaptację Wiele hałasu... w ramach ShakespeaRe-Told