Jednak ta część mnie nie zaskoczyła. Podobnie jak 1 i 2, a nawet gorzej, końcówka jedynie bardzo dobra. Znowu musiałem zmęczyć tą część na raty w dwa dni, jak poprzednie części... Do 55 minuty mamy jakiś film obyczajowy, potem przerwa na walkę i tu trzeba się trochę zatrzymać, otóż myślałem że Aoshi będzie jakimś twardzielem, pojawił się nagle w dwójce (pewnie jego obecność w mandze jest bardziej wyjaśniona), tutaj natomiast jest jakby niepotrzebnym elementem, myślałem, że będzie ważniejszą postacią, a okazał się dosyć słabym zawodnikiem. Kenshin z innymi wcześniejszymi przeciwnikami męczył się bardziej niż z Aoshim, wyglądało to trochę tak, jakby Kenshina na chwilę zatrzymała natrętna mucha, pacnął ją i poszedł dalej, ale miło było zobaczyć Yusuke wreszcie w jakimś filmie, ostatnim razem widziałem go w "13 Zabójcach" i nawet nie wiedziałem, że to on, no i mój ulubiony z nim film "Casshern"...Idźmy dalej... Potem mamy znowu smęty-odmęty i wreszcie dochodzi do walki na statku i... koniec. No przyznać trzeba, że walki za*ebiste i chyba długo żaden film nie dorówna im, a końcowa walka epicka, no ale co z tego jak poza tym cała trylogia leży i kwiczy, klimatem, scenariuszem, grą aktorską (sztucznie grali Takeru, Munetaka i paru innych, nie chce mi się wymieniać, a do tego ten emo Gierszał zapłakany na statku, na plus natomiast Tatsuya, dobrze by tu pasował Sakaguchi, rozruszałby trochę to spięte towarzystwo), dobra natomiast była muzyka, ale ciarki to mi w żadnej z części nie chodziły. Można powiedzieć tak, że szkoda tych świetnych walk na taki dramat-obyczajowy, albo te walki lepiej było by zrobić do lepszego filmu, albo tą trylogię poprawić fabularnie, ale ze względu na mangę pewnie niewiele by się dało, mam nadzieję, że kiedyś obejrzę taki film, w którym będą co najmniej tak dobre walki jak tutaj + świetna fabuła, a do tego czasu niezmiennie rządzi Azumi... a Kenshin może co najwyżej czyścić katany Grave'owi.
Co za idiotyzm... A niby według kogo miałby ten komentarz napisać? Ty piszesz swoje opinie wg mamy? Żadna recenzja nie jest prawdą objawioną. To zawsze jest kwestia subiektywna...