Dopiero po latach od premiery obejrzałem ten film. I co? Wychodzi, na to, ze wystarczy napisać choćby najbardziej nieprawdopodobny scenariusz, w którym bohater permanentnie narażony będzie na najwymyślniejsze katusze (fizyczne i psychiczne), sprawnie to nagrać, bdb zrealizować i mamy sukces. Intryga baaardzo nieprawdopodobna choć oczywiście możliwa, ale jest ona jedynie pretekstem dla twórców do zsyłania kolejnych plag na Dae Sou.
Scena, w której pokonuje kilkunastu oprychów to wisienka na tym torcie.
A na FW same "och i ach", nie podoba ci się, pewnie nie zrozumiałeś albo lubisz "przeminęło w wiatrem". Czyli wypowiedzieć się można, pod warunkiem, że pozytywne :-)
Skoro jak sam mówisz film jest sprawnie nagrany i bardzo dobrze zrealizowany to w czym problem?
Ten obraz jest groteskowy, odrealniony. Z założenia nie ma odwozrowywać świata rzeczywistego. Cała trylogia to pewne wymyślkone uniwersum które wewnętrznie jest spójne i zdarzenia w nim zawarte są dla niego prawdopodobne.
Jeżeli scenę walki o której piszesz wziąłeś dosłownie to nie dziwota że film Ci się wydaje niemożliwy i nieprawdopodobny. Ta scena to pewna przenośnia. Pokazuję determinację i ogromną chęć zemsty która dodaje nadludzkie siły bohaterowi.
Konkludując, właśnie chyba nie zrozumiałeś tak jak zdąrzyłeś już sam zauważyć.
Oooo kufa, to jest doslownie: "Na każdą rzecz można patrzeć z dwóch stron. Jest prawda czasów, o których mówimy, i prawda ekranu, która mówi: „Prasłowiańska grusza chroni w swych konarach plebejskiego uciekiniera. Zróbcie mi przebitkę zająca na gruszy… Nie, nie! Zamieńcie go na psa! Zamieńcie go na psa. Niech on się odszczekuje swoim prześladowcom z pańskiego dworu"...