Pewna szczególna scena zwróciła moją uwagę i niezwykle wzruszyła. Chodzi mi o płomienne kazanie księdza w magazynie okrętu towarowego. Przemawia on do robotników nie tylko przebywających na dnie statku, który jest całym ich życiem, ale też na dnie drabiny społecznej. Z góry obserwują ich związkowcy-mafiozi razem ze swoim przywódcą. Są oni w drabinie społecznej wyżej, jako klasa posiadaczy (oczywiście nie chcę tutaj uznawać filmu za wykładnię marksizmu, co, zważywszy na postać Kazana, byłoby absurdalne). Na koniec kazania ksiądz, jakby wytyczając drogę robotnikom na dole, wjeżdża dźwigiem na górę wraz z najbardziej prawym z poskromionych, ojcem wybranki Brando, który przez całe swoje życie był obiektem poniżeń. Moim zdaniem jest to wyłożenie słów Jezusa: "Ostatni będą pierwszymi". W końcu ksiądz, a za nim robotnicy, wynoszą się ponad układy, w stronę niebios i w stronę sprawiedliwości - odzyskują godność.
Tak, to dobra scena.
Choć np. w polskiej wersji mogłaby wyglądać tak - ksiądz wygłasza płomienną mowę do zaharowanych biedaków, po czym jedzie ucztować z ich wyzyskiwaczami.
Kilka dni temu film leciał na TVP Kultura. Bardzo się cieszę, że mogłem go obejrzeć. Brando rozwinął to co pokazał już w "Tramwaju zwanym pożądaniem". Szkoda, że tak genialne filmy lecą tak rzadko. A jeśli już to bardzo późno w nocy...
No właśnie, człowiek kurcze rano do pracy, ale po południu to same jakieś Klany i inne badziewia lecą, a jak coś fajnego to puszczą jak większość śpi... żenada