Cóż - jako Górnoslązak z dziada - pradziada, wnuk Powstańców Śląskich i syn górnika który zginął na stanowisku pracy w kopalni mam prawo twierdzić (na podstawie w.w. filmu że słoiki które go wyprodukowały nigdy nie rozumiały, nadal nie rozumieją Górnego Śląska i obawiam sie że już go nigdy nie zrozumieją. Doradzałbym aby filmy z tak płytką "tematyką" lokować jednak w Słoikowie, tam najlepiej udają się historie o dupczeniu i tańczeniu. Kolejny raz przekonałem się, że jadnak Pan Kuc Kazimierz (takie jest jego prawdziwe nazwisko), pieszczoch PZPR, znakomicie rozumiał mój Górny Śląsk i niestety w przypadku współczesnych "tfurcuf" "to se ne vrati".